Na sofie w salonie siedzieli Ron z Hermioną oraz pani
Weasley i Remus. Ruda podeszła do nich i usiadła na podłodze obok kominka,
tyłem do reszty. Nie miała najmniejszej ochoty z nimi rozmawiać. Chciała chwilę
pomyśleć, o tym co powiedział jej Harry. Widać, że kocha Draco. A skoro byli ze
sobą tyle czasu, to pewnie blondyn odwzajemnia to uczucie. Ale mimo to, trudno
było jej w to uwierzyć. Pewnie każdemu byłoby trudno.
Ginny zastanawiała się co Harry zrobi. Na pewno nie będzie
chciał walczyć ze Śmierciożercami. Tym bardziej z tą wiedzą, że gdzieś wśród
nich jest jego ukochany.
Dziewczyna też miała opory, ponieważ nie dawno do grona
zwolenników Czarnego Pan dołączyła Pancy. Tak samo, jak Draco i Harry, ona ze
ślizgonką, ukrywały swój związek. Spotykają się dopiero trzy miesiące, ale
Ginny już dawno zaczęło zależeć na tej znajomości.
Na ich ostatnim spotkaniu, młoda śmierciożerczyni,
powiedziała Gryfonce, że jeśli dojdzie do wojny, ona ma obowiązek walczyć u
boku Draco, przeciw Zakonowi.
Bolało ją to bardzo i wiele nocy przepłakała z tego powodu,
ale jednak nad ją nie wisi przeklęta klątwa i nie musi zabijać Voldemorta.
-Ginny! –Usłyszała głos brata.
-Co? –Odwróciła głowę w jego kierunku i wlepiła w niego
nienawistne spojrzenie.
-Pytam się, czy byłaś u Harry’ego.
-Tak. Śpi. Był zmęczony.
-Tymi odwiedzinami Malfoy’a? –Parsknął śmiechem.
-Co ty do niego masz? Zrobił ci jakąś wielką krzywdę?! Może
w końcu dałbyś spokój i zachowywał się jak normalny człowiek!?
Dziewczyna poderwała się z miejsca i wybiegła z salonu, w
kierunku piętra.
-Co jej się stało? –Spytała zdziwiona Hermiona.
-Nie wiem, ale oboje, z Harrym coś ukrywają.
-------------------------------------------------------------------------------
W tym samym czasie w Malfoy Maron, pojawiła się Pancy.
Musiała porozmawiać z Draco i Czarnym Panem. Ale przede wszystkim z tym drugim.
Chciała zapewnić swojej ukochanej bezpieczeństwo podczas wojny. Bała się tego
cholernie, ponieważ Draco był ulubieńcem Voldemorta, więc ten sam zaproponował
mu taki układ.
Musiała jednak spróbować. Inaczej może skończyć się jeszcze
gorzej… o ile to możliwe.
Pancy wiedziała, że Draco miał spotkanie z Czarnym Panem,
dlatego postanowiła, że zaczeka, aż ślizgon wyjdzie. Długo czekać nie musiała.
Po chwili zza drzwi wyłoniła się blond czupryna.
-Pancy. Co cię tutaj sprowadza?
-Przyszłam do Czarnego Pana. Jest u siebie?
-Tak. O czym chcesz z nim rozmawiać?
-Później.
Machnęła ręką i zapukała do drzwi. Gdy usłyszała dość głośne
„proszę”, weszła do środka. Serce biło jej niemiłosiernie szybko. Voldemort
siedział na krześle przy wielkim stole. Dziewczyna podeszła do niego nie
pewnie, z lekko spuszczoną głową.
-Panna Parkinson. Proszę podejdź bliżej.
Ślizgonka zmniejszyła jeszcze odległość, a jej Pan, złapał
ją pewnie za prawą rękę. Spojrzała na niego z przerażeniem.
-O wiele chcesz mnie prosić. O bardzo wiele…
-Panie… ja…
-… jednak przystanę na twoją prośbę. –Pancy wpatrywała się w Czarnego Pana w nie
małym szoku. –Ta dziewczyna jest dla ciebie równie ważna jak Potter dla Draco.
Nie chcę, by któryś z moich Śmierciożerców zginął. –Dziewczyna nie odezwała się.
–Idź teraz do Draco. Poproś go o jakąś sypialnie w rezydencji. Najlepiej blisko
jego. Będziesz tam razem z nią.
-Dziękuję, Panie. –Ukłoniła się i ruszyła w stronę drzwi.
-Panno Parkinson.
Dziewczyna odwróciła głowę.
-Tak, Panie?
-Mógłbym poznać imię twojej wybranki?
-Oczywiście Panie. –Powiedziała bez namysłu. –Ginny…
-Czyżby panna Wesley?
-Tak.
Odpowiedziała z lekkim strachem. Z trudem wyczekiwała
odpowiedzi.
-Wybrałaś sobie urodziwą towarzyszkę.
Uśmiechnął się do niej i gestem ręki pozwolił odejść. Znów ukłoniła
się i wyszła z pomieszczenia. Od razu udała się do Draco. Bywał tutaj od
dziecko, więc doskonale znała drogę. Chciała jak, najszybciej z nim porozmawiać.
Chłopak jeszcze nie wiedział, że jego przyjaciółka chodzi z Ginny. Zawsze bała się
mu powiedzieć. Teraz już wie, ze jej nie wyśmieje. Sam okazał się być
homoseksualistą, a do tego chodzi z Gryfonem.
Szybko dotarła do pokoju ślizgona. Z grzeczności zapukała.
-Proszę! –Dziewczyna weszła do pokoju. Draco leżał na łóżku.
Spojrzał w stronę drzwi i uśmiechnął się na widok przyjaciółki. –Czekałem na
ciebie, Pancy.
Uśmiechnął się chytrze.
-Kiedyś przy podobnych okolicznościach rzuciłabym się na
ciebie, a ty zacząłbyś wyzywać mnie od idiotek.
Powiedziała siadając na skraju jego łózka.
-Coś się zmieniło od tego czasu? Jeśli dobrze pamiętam,
jeszcze trzy miesiące temu, tak się zachowywałaś.
-Tak. Coś się zmieniło.
-Co takiego?
Spojrzał na nią wyraźnie zaciekawiony. Uśmiechał się do niej
promiennie, ale to nie dodawało jej ani trochę otuchy.
- Od miesiąca wiem, że jesteś z Potterem… - głos się jej
zawiesił.
-A te dwa?
-A od trzech miesięcy jestem z kimś związana…
-CO?! I czemu ja się dopiero teraz o tym dowiaduję?
-Pragnę ci przypomnieć, że to ty, prawie przez rok,
ukrywałeś przede mną, że chodzisz z Potterem.
-Oj… męczysz. Zresztą nie ważne. Dalej nie wiem z kim
jesteś, a jestem bardzo ciekawy.
-Jestem z Ginny Weasley.
Nie śmiało spojrzała na Draco. Uśmiechał się, ale w oczach
malowało się zdziwienie.
-Ty z grygonką? No pięknie. A myślałem, że jestem wyjątkowy.
-Chciałbyś.
-Oczywiście, że tak. –Uśmiechnął się promiennie do
przyjaciółki, na co odpowiedziała tym samym. –Kurdę…
-Co?
-Nie mogę uwierzyć, że udało ci się ukryć przede mną ten
związek przez trzy miesiące.
-To nie takie trudne.
Pancy zaśmiała się, a Draco dźgnął ją w żebra. Dziewczyna spoważniała
po chwili.
-Draco. Przyszłam w innej sprawie.
-Słucham cię uważnie.
-Potrzebuję tutaj jakiejś sypialni. Możliwe jak najbliżej twojej.
-Mogę wiedzieć po co?
-Rozmawiałam z Czarnym Panem. Zgodził się, abym ukryła tutaj
Ginny, podczas ewentualnej wojny.
-Aaa… i jak zamierzasz ją do tego przekonać?
-Jeszcze nad tym nie myślałam. Muszę z nią pogadać. Najlepiej,
jak najszybciej.
-Jutro idę do Harry’ego. Pójdziesz ze mną i razem coś
wymyślimy.
-Z tobą wszędzie Drakuś.
Mówiąc to naśladowała swój dawny piskliwy głos i zrobiła
usta w dzióbek, przesyłając chłopakowi buziaka. Za co oberwała poduszką.
-To co? Znajdzie się dla mnie jakaś sypialnia.
-Jasne. Chodź. –Powiedział wstając
z łóżka. –Ta naprzeciw mojej jest chyba wolna. I jest prawie, tak samo
wspaniała, jak moja.
No.. dawno nic nie dodawałam, ale obiecałam sobie, że w końcu napiszę :D chociaż cholernie krótkie, ale napiszę. Kiedy dodam następną część, nie mam pojęcia...
I wybaczcie mi zupełny brak Drarry w tym rozdziale..
Pozdrawiam, Nottek.